Industrialne ruiny Warszawy znikają – zastępują je lofty, modne kluby, cool sklepy. Zauważyłam ten fakt ze smutkiem, szukając miejsc w okolicy o nastroju upadku i surowości, z brakującymi szybami i tym szczególnym odcieniem nostalgii i zadumy. Wybebeszone i pokręcone metale znikają, szkielety starych trupów są już ładnie uprzątnięte. Mamy komfort i stylowość.
Wyrosłam na tle obskurnej Woli z jej robotniczymi elementami architektury, lubię je bardzo i widzę oczami wyobraźni. Nadały by się idealnie na nasze obecne potrzeby, tło akurat pod projekt. Niestety wszystkie zapamiętane miejsca są teraz patodeweloperką lub hipsterką. Szukając lokacji natknęłam się na wiele świetnych miejsc w przewodnikach fanów urbex- szybki search pokazał że już ich nie ma, a zdążyłam się zakochać… Nie ma już podobno cmentarzyska samochodów w Grodzisku Mazowieckim. Link do wspomnienia.
Na otarcie łez pozostała mi gigantyczna truskawka, dodana do listy odwiedzin, gdy nadarzy się okazja.
Brutalizm i rozpad betonu są bardzo apetyczne, niestety w mieście które ciągle się rozwija i nawet często pięknieje w oczach nie ma dla nich tyle miejsca.